Dzisiaj na tapetę biorę tekst jednego z najwyraźniejszych artystów lat 90. Gościa o nieprawdopodobnym muzycznym darze, charyzmie, zdolnego basisty, cholernie kontrowersyjnego muzyka, który też swoje za uszami ma.
Para Wino wydał chyba najlepszą polską płytę punkową - Charakteropatie, z którą w szranki mógłby stanąć tylko Sex'n'roll The Billa. Ale o tym kiedy indziej.
Bo dziś zahaczymy trochę o Mickiewicza i poruszymy tak żywy i ciągle aktualny w tradycji polskiej motyw emigracji. Polska emigrantami krwawi i nic nie wskazuje na to, by coś miało się w tej materii zmienić.
Wrzucam numer pochodzący z płyty P.A.R.N.P.Z. (1995). Kawałek odstaje klimatem od większości piosenek Pary (choć jeszcze wyłowimy kilka perełek):
Porażający jest ten tekst. Porażająca jest jego aktualność.
Darek napisał go zainspirowany (nie wiem czy to dobre słowo) zbiorową emigracją do Niemiec, jaka nasiliła się po 89. Polak dla zachodniego Europejczyka zawsze będzie polaczkiem.
Dalej rodacy do pracy
Wyprawa po złote runo
Kiedyś wrócimy do do domu
Ze schowaną w kieszeni dumą...
Stronię od polityki. Już mnie nie interesuje. Frazes o tym, że to "jedna banda", po tych wszystkich wyborach, w których wziąłem udział, w których naprawdę wierzyłem najpierw jednym, potem drugim, teraz gdy mam 28 lat, okazał się porażająco prawdziwy.
My naprawdę nie mamy na nic wpływu. I ta władza, jakiejkolwiek byłaby maści, jest tak absurdalnie oderwana od rzeczywistości, tak głęboko nami gardzi, że jedyna postawa polityczna na jaką obecnie mnie stać to wzruszenie ramion.
I w całym tym marazmie przykładamy tekst, napisany prawie 20 lat temu. Okazuje się, że nic się nie zmieniło. Reich zamieniliśmy na Albion.
Bo my naprawdę jesteśmy "murzynami Europy". Bez różnicy czy u siebie czy za granicą.
Jedyna różnica może tkwi w tym, że kiedyś ludzie wierzyli, że tu się może coś zmienić. A teraz już nikt nie wierzy.
Kurwa, ale popłynąłem. Czas iść spać.